niedziela, 17 czerwca 2012

Obowiązek

Czy jest coś, co musicie? Ostatnio poczułam się wolna. Zbyt wolna? Całe życie postępuję rozsądnie, rozważnie, correct. Po raz pierwszy trwam w głupocie usilnie nie chcąc z tego wyjść. Skończyłam studia, pozaliczałam wszystko co było do zaliczenia, mam zrobione badania i wystarczy usiąść i napisać pracę dla tych trzech literek przed nazwiskiem i dyplomu. Znam swój temat od ponad 2 lat, zgromadziłam materiały do jednej części, zrobiłam badania i... napisałam 6 stron. W międzyczasie zaczął się mój związek, trzy razy się przeprowadzałam i zaszłam w ciążę. Już nawet nie staram się o wymówki. Przygniata brak sensu, wszyscy w koło moralizują. Dobrze wiem, że muszę, że to głupota, że zaprzepaszczę pięć lat, że to ważne, że bez tego... itd. I co z tego? Myślałam, że jak zwykle zorganizuję się mając deadline na karku, a tu termin obrony minął i mnie nie ruszyło. Nie to jednak jest najgorsze, bo bronić mogłabym się kiedykolwiek, a to, że promotor poinformował mnie, że nie dostanę zaliczenia z seminarium. Co to oznacza? Że muszę jakby postudiować jeszcze rok na warunku. Zapytałam, co musiałabym zrobić i na kiedy, żeby wpis uzyskać- oddać całość dzisiaj. No comments.
Nie zapłaciliśmy oboje w tym roku za studia, wiszę 4000+ za warunek+ 5000 za kolejny rok+ za obronę, narzeczony ma 10000 długu za ten rok jeszcze na uczelni. A co jak rzucę studia? Propozycja ewentualnej pracy odleci, a zaległość i tak będzie trzeba uregulować. Nie mam od kogo pożyczyć, jak zarobić, skąd wziąć. Na koncie pustki, na rachunki nie wystarcza, a jeszcze maleńka w drodze.
25. tydzień. Jeśli urodziłabyś się teraz, jako wcześniak, przeżyłabyś wiec już o nic się nie martwię.
Priorytety się zmieniają, hierarchia potrzeb, oczekiwań i wartości też, a decyzje, które podejmujemy mają wpływ na dalsze życie. Nie ma się co oszukiwać, być może przegram kiedyś z brakiem dyplomu coś ważnego i nie wybaczę sobie. Jak jednak się zmobilizować? Gdyby chodziło o pare stron a nie 70, to po prostu bym się zmusiła, ale tego nie da się załatwić przy jednym posiedzeniu, więc samozaparcie się wykrusza.
A co robię zamiast tego? Jestem w ciąży, nie pracuję, partner w innym mieście- warunki idealne do pisania. No więc spotykam się ze znajomymi, chodzę po zakupy, wyleguję się całymi dniami, oglądam mnóstwo filmów, jem, przesiaduję w wirtualu, czyli dogadzam sobie prostymi przyjemnościami. Właśnie wróciłam po 6 dniach od przyjaciółki. Należy mi się lanie, takie rodzicielskie skarcenie.
Nie wiem dlaczego wolę znosić brzemię zawodu, jaki sprawiam wszystkim wokół, niż napisać  ten tekst. Przygniatają mnie do ziemi przypisy i bezsens odtwórczości. Mam z tyłu głowy, że powinnam się wybronić dla niej, żeby wszystko było pełne. Dla siebie nie umiem.
Dziękuję Wam bardzo za komentarze, miło, że kogoś zainteresowała na tyle moja przyziemna tematyka. Podpisujcie się proszę, żebym wiedziała, gdzie do Was zajrzeć.
Już wyjaśniam; swap to inaczej zamieniada, impreza na którą wszyscy przychodzą z niepotrzebnymi rzeczami (gł ciuchy) w nienaruszonym stanie i wymieniają się między sobą, dopuszczalna jest też transakcja finansowa. Sporo ludzi wyrabia na te okazje trochę rękodzieła, albo robi coś na miejscu. Polecam, bo to fajna inicjatywa, można zrobić ze znajomymi w domu z winem i jedzeniem, albo udać się na zorganizowane party.
Rozczarowana, bardzo dziękuję za wsparcie. Masz rację, kobieta może góry przenosić. A będziemy mieli córeczkę. Wiem, że będę w stanie dla niej wszystko, ale nie wyobrażam sobie np oddawania moczu w momencie gdy masz między nogami ranę. Realistycznie? Takie jest życie.

3 komentarze:

  1. I tak oto własnie ja zaprzepaściłam swoje 2 lata magisterki.... czy żałuję? nie wiem... czasem trochę tak, a czasem żałuję swoich studiów w ogóle, bo mogłam robić w życiu coś innego...A może to własnie wina nie skończonych studiów, że teraz nie mogę znaleźć pracy? a tylko ja się tłumaczę, że nikt nie chce mamuśki z dzieciakiem? Podobno wszystko zależy od tego by być szczęśliwym, spełnionym.... Gdzie jest Twoje spełnienie? gdzie w ogóle jest to spełnienie życia? czy to się wie zanim życie się skończy?
    Ale do rzeczy - jeśli bardzo Ci zależy może wystarczy dobry plan? rozpiska na etapy, co i kiedy, i realnie.... i każdego dnia coś. Wiem, że wystarczy usiąść a potem już idzie. Tylko do tego pierwszego kroku trzeba się zmusić. Tak... jak to łatwo radzić innym... Niemniej trzymam kciuki za decyzję dobrą dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. taka codzienna szamotanina życiowa ..muszę..nie muszę..mam obowiązek..i to głosy ludzkie obok potepiające to co robimy lub czego nie robimy...tak to jest.. ale najlepiej jest słuchac swojego głosu wewnętrzenego

    anhe

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację zmieniają się priorytety ;) Gdyby patrzeć z nudnego punktu widzenia jasne że powiedziałabym że zrób coś z tym i nie poddawaj się na pewno dasz radę, bo jeśli się zabierzesz to będę jedną z tych osób które będą trzymać za ciebie kciuki ! Ale w życiu nie liczy się tylko papierek który jest istotny liczy się to czego ty pragniesz i do czego chcesz dążyć !

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie.