Wyjechał. Na dwa dni, musiał. Siedzę jak na bombie, tyle że ona nie ma zegara i nie wiem, kiedy wybuchnie. Musimy poczekać, do jutra. Żadnych wycieczek do szpitala w międzyczasie. To już 40. tydzień. Męczą mnie bóle, nie mam siły ani ochoty być dłużej w ciąży. Moje ciało nie ma wewnątrz miejsca samo na siebie. I tak wciąż dzielimy tę przestrzeń.
On wróci, przyjedzie w nocy, albo jutro i już będzie. W końcu będzie, jak powinno być. To ostatni raz, przynajmniej obecnie. Przetrwaliśmy to, nie chce mi się wierzyć, ale chyba się udało. W końcu będę mogła być szczęśliwa, mimo że świat wokół burzy się na moją głowę. Nareszcie naprawdę razem, budując rodzinę. Teraz wszystko już będzie dobrze.
I pewnie nie raz będę krzyczeć, on nie odpowie na pytanie, będziemy się czasem ranić słowami lub ich brakiem, ale jest blisko i nie chcę go już wypuścić. Niektórzy byli negatywnie nastawieni, sama też straciłam już kilkukrotnie wiarę, ale jednak warto naprawiać zamiast niszczyć to, co uszkodzone. To oszczędność, czasu, emocji, rozczarowań. Nauczyłam się już dawno, że niepowodzenia z poprzedniego związku przenosi się na nowy, dlatego nawet przed rozstaniem lepiej rozwiązać problemy. To nie była decyzja, rozsądek kazał uciekać, jednak pozwalam czasem kierować sobą emocjom. Wbrew temu, na jaką chciałam uchodzić jako dziecko, jestem wrażliwa. Dojrzalsza, więc mogę temu przyznać rację.
Kocha, uśmiechamy się i nic nie jest ważne. Później czymś mnie wkurza, drobnostką, ale już potrafi się zatrzymać, usiąść przy mnie, porozmawiać. Komunikacja nie jest najlepszą stroną mojego Lubego, wybaczam tę niedoskonałość, bo się stara. Ma też wiele innych zalet mój domowy room servis, kochanek, tragarz i... chyba wreszcie partner. Życie z nim może być piękne, pociąga mnie ta wizja, intryguje przyszłość. Nie będzie łatwo, wiem to nadal, ale ja przecież lubię żyć pod górkę.
myslałam,że już Maleńka na tym świecie;)Wiem,że się niecierpliwisz, finisz najtrudniejszy - jeszcze chwila;))
OdpowiedzUsuńJa tez myslalam, ze juz urodzilas. :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ze sie dogadaliscie. Mam nadzieje, ze tym razem juz na dobre.
Wyczuwam optymizm i pozytywne wibracje ;-) Teraz to już musi być tylko z górki! Życzę szczęścia i prędkiego rozwiązania.
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPowodzenia i szczęśliwego rozwiązania ;)
Buziak :)
Powodzenia Wam życzę, no i urodź wreszcie :) Wszyscy się tu na Twoim blogu już niecierpliwią, tak samo jak i Ty :) Trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńWidzę, że jestes już na finiszu. :)
Już niedługo zobaczysz świat oczami dziecka, trzymam kciuki i życzę powodzenia :))
Witaj, dzięki za wizytę na moim blogu :-) Ja rodziłam w 42 tygodniu, wiem, jak wkurzające jest to czekanie, ciąża, i w ogóle wszyscy wokół. Trzymam mocno kciuki za szczęśliwe rozwiązania, zarówno jeśli chodzi o Córeczkę, jak i Lubego. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCzytałam wpis jak swój własny ... w tym szaleństwie tkwi metoda, gdzieś tam można wygrzebać odrobinę szczęścia. Robię tak każdego dnia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło