Zasady savoir vivre odchodzą w zapomnienie, podobnie jak ubywa zwykłej ludzkiej życzliwości. Przeprowadzam mały eksperyment odkąd jestem w ciąży, a właściwie odkąd widać, że jestem. Za każdym razem robiąc zakupy w realu staję w kolejce do kasy oznaczonej jako uprzywilejowana dla kobiet w ciąży, robię to regularnie. Jeszcze ani razu nikt mi nie ustąpił, ludzie jak tylko zauważą, że stoi ciężarna, odwracają się i stają sztywno na baczność. Dwa dni temu w tej kolejce stało przede mną 7 osób, nikt nie raczył zapytać czy chciałabym wejść przed niego. Reakcji kasjerki oczywiście jak zwykle brak. Nikt mi nie wmówi, że nie zauważyła mojego wielkiego, trzeciotrymestrowego brzucha. Aż wstyd, że należy się do takiego społeczeństwa.
Podobnie przy ostatniej podróży pociągiem; wszystkie wagony zapchane kibicami, do tego wyjeżdżający na wakacje ludzie i kolonia zajmująca 9 przedziałów tzn nie zajmująca nawet połowy tego, ale dzieciaki nie wpuszczały nikogo i koniec, na korytarzu ludzie stojący jak w kolejce, a wśród nich ja, nawet plecaka nie było gdzie odstawić. Myślicie, że ktoś ustąpi? To był środek nocy, więc spałam przed wyjazdem chyba 2 godziny, pomyślałam że prześpię się po drodze, a tu takie warunki. Ludzie z przedziału przy którym byłam ulokowana przedzierali się do łazienki, dopiero za którymś razem jedna starsza babeczka się ugięła i zaczęła świergolić, że oni nie zauważyli i że mam zająć jej miejsce. Kiedy tam weszłam, poczułam na sobie kpiące spojrzenie jednej z podróżujących, a jak usiadłam, zrozumiałam że może lepiej było zostać na korytarzu. Facet siedzący obok, spocony i z pksami jak z lat 70-ych już do końca drogi spał na mnie, dosłownie leżał na moim ramieniu, głowa mu ciągle opadała, łokieć wbijał mi w brzuch więc go co chwilę odpychałam, a jemu to najwyraźniej nie przeszkadzało. Koło niego siedział chyba ślązak, bo wielki chłop i rozsiadł się, rozkraczył na dwa siedzenia, a dla pozostałej trójki zostały tylko dwa, więc jaskiniowiec był mi przez te kilka godzin bliższy, niż bym tego chciała. Na przeciwko mnie siedział niedosłyszący pan, który ciągle o coś pytał bardzo niewyraźnie, a potem nie słyszał odpowiedzi i musiałam powtarzać głośniej. Podróż pełna uroku.
Z innej beczki; Pewnego parnego dnia, po dużych zakupach, z wyraźnym trudem targając ciężkie i nieporęczne siatki plus arbuza luzem, w ostatniej chwili dopadłam do tramwaju. Miejsc brak, ja płynąca z gorąca, jakaś dziewczyna się zlitowała, wyglądała na taką, co rozumie trudy ciąży; wstała i powiedziała "proszę", uśmiechając się porozumiewawczo, na co stojąca obok "staruszka" po czterdziestce bezczelnie, "a dziękuję, dziękuję" i weszła mi pod rękę, żeby wepchnąć się na to siedzenie. Myślicie, że nie zauważyła że to nie do niej? Nic bardziej mylnego, zrobiła to umyślnie, z wielkim neonem "należy mi się" na czole. Miny ludzi wokół bezcenne. Inna babeczka wstała i oddała mi krzesło, komentując "żałosne", a jeszcze inna podarowała mi reklamówkę, żebym mogła włożyć arbuza.
Nie zrozumcie mnie źle, nie domagam się tego sama dla siebie, jeśli dobrze się czuję i wszystko gra, to nie ma powodu, by ktoś mi ustępował, ale nie wyobrażam sobie, jak można nie ruszyć tyłka, jak widzi się kobietę noszącą dziecko w sobie. Inną rzeczą jest ustępowanie starszym, przyznam że tego nie robię, a to z prostych względów; nie lubię starszych ludzi, a zwłaszcza takich pań koło 50-ki, co niby nie mogą ustać bidulki i sapią ci nad uchem, albo głośno komentują "ta dzisiejsza młodzież...". Co innego, jak trafi się babuleńka po 80-ce, o lasce, to i wsiąść pomogę i miejsca ustąpię, ale chamstwa nie zniosę. A wracając do ciężarnych, to mam dla nich dużo szacunku. I co z tego, że są młode i że ciąża nie choroba, same się na nią decydowały, przecież dadzą nam nowych obywateli (o ile nie wyemigrują z tego kraju).
Naprawdę nie jest łatwo być w ciąży, kobiety różnie je znoszą. Ja przez pierwsze 4 miesiące cały czas miałam nieustające mdłości i byłam bardzo słaba, wiecznie zmęczona, na zakupach musiałam co chwilę gdzieś przysiąść, to samo przy nawet najkrótszym spacerze. Drugi trymestr obfitował w uciskanie wątroby i przepony przez macicę, co wiązało się z ogromnym dyskomfortem, utratami tchu i najzwyklejszym bólem. Teraz natomiast nastała era puchnących nóg, co prawda puchną tylko, jak długo chodzę, stoję, albo jak coś dźwigam, ale do sytuacji zakupów to jak najbardziej przystaje. Pomyślcie o tym stojąc kolejnym razem w kolejce i obejrzyjcie się za siebie, czy nie stoi tam ciężarna, możecie jej ulżyć.
Pamiętam takie sytuacje jak byłam w ciąży. I co z tego, że miałam 16 lat i dużo wigoru ale przecież nie da się ustać w autobusie czy tramwaju z wielkim brzuchem i non stop martwić się czy biedactwu nic się nie stanie jak kierowca zahamuje. A te kasy dla ciężarnych to nie mam pojęcia po co są bo i tak nigdy nie przepuszczają. Ale jeszcze troszkę i już maleństwo będzie poza brzuszkiem ;*
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci niemiłych doświadczeń. Wiem o czym mówisz, choć na szczęście nie poznałam tego na własnej skórze. Gdybyś kogoś bliskiego miała przy sobie to pewnie byłoby Ci łatwiej. I rzeczywiście te staruszki są najgorsze! No jeszcze trochę i Ci ulży, wytrzymasz! ;-)
OdpowiedzUsuń