Czym są dla Was daty? Żółte kartki kalendarzy, porzucane co rok, rozpadają się w pył, w myślach zostają te najważniejsze mgnienia. Sentymentalne daty, ważne liczby; wszelkie rocznice, święta, rozpoczęcia i zakończenia, pierwsze razy, sukcesy, czasem się na siebie nakładają, czasem dominuje jakaś liczba, nasza szczęśliwa. Chcemy uczcić, świętować każdą z nich należycie lecz co, jeśli ktoś bezcześci te chwile, coś nie pozwala się nią cieszyć? Jak cieszyć się 20. rocznicą ślubu, kiedy współmałżonek o niej zapomina, rozpoczęciem związku z kimś, z kim się nie udało? Czasem uznajemy szczęśliwą liczbę za obłudną i przeklętą. Wczoraj była ważna data, dla nas, dla Hiszpanii.
We wszystkim należy zachować umiar i rozsądek. Znacie to? Niech ktoś mi wytłumaczy, jak zachować rozsądek zakochując się, jak kochać z umiarem? Niestety, należę do tych, którzy oddają się cali, bezgranicznie, bezwarunkowo, ufają ślepo i wiernie. Jak długo jednak można być zwodzonym bez odzyskania wzroku? Jak wiele można przed samym sobą usprawiedliwić? Wiem, że miłość nie musi mieć sensu, ale czy w ogóle może?
Jak dalece można ranić, twierdząc nadal, że się kocha? Czy egoizm nie jest zaprzeczeniem miłości? Czy zasada "jesteś odpowiedzialny za to, co osfoiłeś" nie dotyczy wszystkich? Jakie masz prawo, żeby zmieniać życie Twojej rodziny, bo zmieniłeś zdanie, podejmujesz własne decyzje, czujesz się wolny i chcesz, żeby tak zostało. Czemu nie mam prawa się nie zgodzić? Czemu zostałam bezsilna, bezbronna, bez wpływu na wygląd swojego życia? Powiesz mi?
Proszę o odpowiedzi również tych, którzy w prawdziwą miłość nie wierzą, tylko w tę z rozsądku. Chcę zrozumieć.
Niestety również należę do tych co się zakochują bezgranicznie...jak do tej pory źle na tym wyszłam, więc cały czas się łudzę,że prawdziwa miłość, ta jedyna, istnieje i dopiero jej doświadczę...Jak na razie korzystam z uroków wolności i 21 wieku,a co do odpowiedzi na Twe pytania to nie ma osoby wszechwiedzącej, to życie je nam kreuje. A może nadszedł czas na to abyś wreszcie wyraziła na głos swoje zdanie i postawiła na swoim?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Piernikowa
prawdziwyserial.blog.onet.pl
Nie wiem czy da się tak odkochać na zawołanie albo zapomnieć bynajmniej ja nie potrafie i chyba sama mimo ze wszystko przemyslałam i chce definitywnie zakonczyc i juz nie myslec , nie analizowac i nie zyc przeszłoscia która posypała sie jak domek z kart nie z mojej winy a miało być tak pięknie ....
OdpowiedzUsuńwww.najzwyczajniejj.blog.onet.pl
Chodzi o to czy napewno chcesz byc z tą osobą. W tych dobrych i złych chwilach. Bo jeśli chcesz być z kimś tylko w tych dobrych to zapomni o związku. Dobre momenty przeplatają się z problemami tragediami itd itd. Twój partner napewno myśli o Tobie. Ze lepiej by Ci teraz było samej ale wie że jeśli odejdziesz to jak już bedzie lepiej to was już nie bedzie. Pomyśl czy napewno chcesz z nim być i podejmi decyzje. Bez nerwów. Napewno zrozumie.
OdpowiedzUsuńMam zupełnie inne doświadczenia od Twoich. To ja raz zraniłam mojego partnera i do tej pory tego żałuję, choć mimo wszystko gdybym cofnęła czas postąpiłabym tak samo. Widać czasami tak trzeba żeby zrozumieć co się ma....
OdpowiedzUsuńMyślę, że czasem musi wydarzyć się coś złego, musi zaboleć, żebyśmy potrafili docenić szczęście, które przyjdzie później. Nic nie dzieje się bez powodu. Ja zostałam bardzo skrzywdzona przez mężczyznę, z któym byłam kilka lat. Rozstanie bolało i to cholernie. Ale w końcu pozbierałam się do kupy i poznałam mojego obecnego męża, który ukazał mi nowe oblicze miłości- bez ranienia się, bez krzyków, bez zdrad...I o szczególnych dla nas datach też pamięta. Widać to on był mi pisany. Może na Ciebie też gdzieś czeka ten, który całkowicie Ci się odda i przyjmie Cię taką,jaka jesteś. A może tym kimś jest właśnie Twój obecny partner, tylko trochę się pogubił, przestarszył się odpowiedzialności. Życzę Ci tego, żeby to był on, tym bardziej, że niedługo przyjdzie na świat owoc waszej miłości- a może właśnie ta malutka istotka wszystko zmieni...
OdpowiedzUsuńSądzę, że to nie jest tak, że my możemy jakoś w ogóle na to wpłynąć. No wiesz, na to, jak się potoczy nasz związek. To nas wchłania z czasem. Najpierw nie jest to nic specjalnego, potem jednak zaczyna nam na tej osobie prawdziwie i mocno zależeć. Tak mocno, że nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Staje się ona naszym jedynym priorytetem. Mocnym. Jest najważniejsza, ponad wszystko. Tracimy kontrolę nad swoim życiem, wtedy to właśnie ta osoba może ją przejąć. Miłość to bardzo niebezpieczne uczucie, jednak to właśnie sprawia, że jest bardzo piękne. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z NY.
Odwiedziłaś mnie kiedyś na moim blogu, na który Cię ponownie zapraszam (http://kemotek.blog.onet.pl). Nie ma tam odpowiedzi na Twoje pytania, bo one nie istnieją. Już Mickiewicz pisał "szczęśliwy ten, kto nie zna miłości". Dlaczego ludzie, którzy przysięgają sobie wierność potem, w najmniej odpowiednim momencie padają ofiarą zakazanej miłości? Nie wiem. Niestety....
OdpowiedzUsuńTomik3302