No i mamy od tygodnia przeprawę związaną ze ssaniem kciuka :/ Jak nie jeden, to drugi, ale któryś w paszczę zajrzeć musi.
Ogólnie wszystko dobrze u nas, próbuję pozytywniej spojrzeć na to wszystko, na nas, na niego. To dobry czas, żeby odciąć grubą krechą co było, bo już nie wróci. Dostaję przez to rozdwojenia jaźni, ego i czego tam jeszcze można.
Dziś nawet po 4miesiącach i 8 dniach pojawił się u nas długo oczekiwany gość-sex, bo w końcu mogę i okoliczności sprzyjające. Trudno było mi się przełamać przez to, co się między nami działo przez cały ten ostatni czas. Poprostu niełatwo było znów go zapragnąć, mierził mnie przecież przez dłuższy okres.
No to zapinamy pasy i do przodu, jak stare dobre małżeństwo po przejściach, oby bez przeszkód.
Oby, trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńA co do kcika bobasów to mój A. całą piąchę wpycha, taki jest później zaśliniony, że szok
Trzymam za Ciebie kciuki. Naprawdę z wiarą ;)
OdpowiedzUsuńA co oprócz tego słychać? Malutka smoczka nie chce?