piątek, 23 listopada 2012

Pozytywnie

Skutki wojny to ruiny, zgliszcza i to, co na nich powstaje. U nas obrót o 180 stopni, co było do przewidzenia. Nie spodziewałam się natomiast, że efekty będą tak piorunujące. Uwaga, uwaga, dla stałych czytelników będzie to szok: Kot wraca!! Tak, przyjedzie za 1,5 tyg. W dodatku okazuje się nagle, że jednak możemy mieć więcej dzieci, już mu to nie przeszkadza. Proszę, jak "niewiele" trzeba by zupełnie bez planu, wkładu, wysiłku i niespodziewanie ugrać dla siebie najważniejsze kwestie. Rozumiecie, sam przyszedł i wyrecytował zgodę na wszystko, o co kiedykolwiek była walka.
Zanim stan wojenny ucichł, odezwał się do mnie (pozazdrościć trafnego wyczucia momentu) były kochanek. Tylko kochanek. Zaprosił się do mnie i wcale mu nie przeszkadza, że mieszkam z facetem i mam malutką córeczkę. Z nadzieją pytał, czy wzięliśmy już ślub. Miał nawet czelność spytać czy do niego przyjadę (ok 300km + pociąg, a dziecko to nie wiem czy miałabym wziąć ze sobą, czy zostawić porzucając tym samym karmienie piersią). Zdziwiło go, że nie zamierzam mu się oddać. Nie wiem tylko, czy liczył na szybki seks na kanapie w salonie, czy może chciał się przyłączyć do nas w łóżku. Jeden lepszy od drugiego.
Powtórzę się; Luby jest świetnym tatą, tylko partnerem do d... . On po prostu nie potrafi nim być. Nadal jest dla mnie niepojętym, jak można będąc w związku; chcieć chodzić samemu do dyskoteki, wychodzić na cały dzień nie mówiąc słowa kiedy wróci i dokąd w ogóle idzie, nie rozmawiać, nie odpowiadać na pytania (żadne! od tych ważnych, fundamentalnych, po te typu: "chcesz herbaty?"), robić na złość drugiej osobie, okazywać totalny brak szacunku, troski i zainteresowania, prowokować aż poza granice wytrzymałości, nie pomagać w sytuacjach w oczywisty sposób tego wymagających (kazać kobiecie iść po zgrzewkę wody do sklepu, zamiast zrobić to samemu, hmm...), grozić, już nie rozpisując rękoczynów (jakiegokolwiek użycia siły przeciw słabszej partnerce)...
To wszystko twierdząc, że bardzo się tę drugą osobę kocha. A może przesadzam?

4 komentarze:

  1. Tak, zdecydowanie przesadzasz-bo będąc takim partnerem nie mozna być świetnym ojcem, jak córka dorośnie to ją też tak będzie traktował. Przedmiotowo.
    Wychowałam się z takim człowiekiem i wiem, że im później tym gorzej.
    No ale Twoje życie, Twoje wybory.
    Oby Ci córka kiedyś nie wygarnęła że zmarnowałaś jej życie nieodchodząc od partnera. Moja matka usłyszała to wiele razy, i wiele razy żałowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Autorko :) a dlaczego Ty w ogole chcesz z nim byc :)?
    Bo to szokuje, dziwi itp
    po tym co o nim wypisujesz 99,9 % kobiet planowaloby sie go pozbyc . CIEKAWA jestem czemu Ty nadal co "chcesz"?
    p.s za samo kazanie Ci isc po zgrzewkę wody powinien dostac ostro w pysk!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomnialas kiedys, ze on jest cudzoziemcem. Moze on takie zachowania przejal z kultury rodzinnego kraju? Ale wtedy to walczysz z wiatrakami. "Czym skorupka za mlodu nasiaknie...". Jezeli on napatrzyl sie od urodzenia na taki model traktowania kobiet, to nic tego nie zmieni, po kazdej poprawie beda wracaly dawne przyzwyczajenia...

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślę,ze to kwestia charakteru...Mam podobnego brata, próbowałam zmienic jego charakter z mamą ale na nic. Niestety malo ludzi zmienia charakter...
    Ale szanse dac mozna ,kazdy moze zaskoczyc :)

    Ula

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie.