Chcę poddać pod dyskusję ważną dla mnie zwłaszcza obecnie kwestię. Otóż nigdy specjalnie nie rozmyślałam nad karmieniem piersią. Oczywiste było dla mnie, że chcę karmić i że chcę to robić przez około pół roku. W mojej wyobraźni było to dość długo, ponieważ wokół wszystkie kobiety szybciej traciły pokarm i przestawały karmić. Tyle, ile trzeba, pół roku, zanim malec zacznie używać przeciw mnie nowonabytego uzębienia.
Obecnie zasypywana jestem mnóstwem materiałów dotyczących między innymi laktacji. Okazuje się, że większość kobiet, mimo że im się tak wydaje, nie traci pokarmu, ale nie w tym moja zagwostka. Ponoć WHO podaje za optymalny okres 2-3 lat karmienia piersią! Wszelkie nowe artykuły wskazują na podobny schemat postępowania jako idealny, a nawet jedyny dobry. Nie wiem, czy to nowa moda? Na pewno takie długie karmienie ma pozytywny wpływ na zdrowie dziecka, w to nie wątpię. Jest też często oszczędne i wygodne dla matki (dla tych, które lubią karmić). Jednak nie wyobrażam sobie karmić dwulatka cyckiem. Biorąc pod uwagę rozwój psychiczny dziecka, również nie wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem. A mój biust? To przecież też istotny aspekt. Nie chcę oddać go w całości w użytkowanie córeczce.
Co Wy o tym wszystkim myślicie? Jak długo karmiłyście lub zamierzacie (oczywiście wykluczając fizjologiczne kłopoty z laktacją)? Ja sobie myślę, że dobrze, niech i tak będzie. Skoro to dobre dla małej, to pokarmię ją pół roku bezpośrednio z piersi, a później będę odciągać i podawać mój pokarm z butelki. Przytulać się możemy nadal, ale nie jest do tego konieczny cyc na wierzchu.
Obecnie zasypywana jestem mnóstwem materiałów dotyczących między innymi laktacji. Okazuje się, że większość kobiet, mimo że im się tak wydaje, nie traci pokarmu, ale nie w tym moja zagwostka. Ponoć WHO podaje za optymalny okres 2-3 lat karmienia piersią! Wszelkie nowe artykuły wskazują na podobny schemat postępowania jako idealny, a nawet jedyny dobry. Nie wiem, czy to nowa moda? Na pewno takie długie karmienie ma pozytywny wpływ na zdrowie dziecka, w to nie wątpię. Jest też często oszczędne i wygodne dla matki (dla tych, które lubią karmić). Jednak nie wyobrażam sobie karmić dwulatka cyckiem. Biorąc pod uwagę rozwój psychiczny dziecka, również nie wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem. A mój biust? To przecież też istotny aspekt. Nie chcę oddać go w całości w użytkowanie córeczce.
Co Wy o tym wszystkim myślicie? Jak długo karmiłyście lub zamierzacie (oczywiście wykluczając fizjologiczne kłopoty z laktacją)? Ja sobie myślę, że dobrze, niech i tak będzie. Skoro to dobre dla małej, to pokarmię ją pół roku bezpośrednio z piersi, a później będę odciągać i podawać mój pokarm z butelki. Przytulać się możemy nadal, ale nie jest do tego konieczny cyc na wierzchu.
Ja karmilam moja corcie 15 miesiecy. :) Tzn. pod koniec to bylo juz jedno karmienie dziennie, a zaczelam jej eliminowac kolejne karmienia kiedy skonczyla 9 miesiecy. Wczesniej karmilam na okraglo. Dawalam jej cyca tak dlugo tylko ze wzgledu na planowana podroz. Malego zamierzam karmic okragly rok, nie wiecej.
OdpowiedzUsuńKarmilam Bi piersia zawsze jak bylam na miejscu, ale wrocilam do pracy jak mala miala niecale 3 miesiace i 2 razy dziennie musialam pompowac, bo chcialam zeby byla na moim mleku. To samo planuje robic dla synka. Dla mnie latwiejsze bylo "wywalenie" cyca i podstawienie malej niz sciaganie pokarmu, ale sama zobaczysz co bedzie dla Ciebie latwiejsze.
Co do wygladu biustu po laktacji, to hmm... Jak odstawilam Bi od piersi (zaledwie niecale 2 miesiace temu) to nie oszukujmy sie, wygladal jak dwie puste skarpety. Ale wiem, ze potrzeba czasu, zeby biust z powrotem sie "sciagnal". No i u kazdej kobiety wyglada to inaczej, duzo zalezy od wieku i naturalnej elastycznosci ciala. Ja teraz koncze juz 7 miesiac ciazy, wiec piersi mi sie znow zaokraglily. Nie wiem jak wygladalyby gdyby nie ciaza. Ale mnie to nie odstrasza, naleze do tych kobiet, ktore uwazaja, ze mleko matki jest dla dziecka najlepsze i nawet jak mam potem miec cyce do pasa, to synka i tak planuje wykarmic piersia. :)
Hehehehehe, jakbym czytała własne myśli przed porodem. :)
OdpowiedzUsuńA potem zaczęłam czytać o laktacji i dobroczynnym wpływie pokarmu mamy na dziecko, no i tak karmię już rok. :)))
Po pół roku po tym roku planowałam też tylko odciaganie, ale nie wiem czy znowu nie zmienię zdania. :) Zuzka to cyckowa dziewczyna a mnie się dopiero niedawno karmienie zaczęło kojarzyć z miłościa do dziecka a nie przykrym obowiązkiem. JA chyba bym chciała karmić do dwóch lat, ale już nie cyckiem bo to mi się kojarzy z rozpuszczonymi maminsynkami....jakoś rzadko kobiety tak długo karmią córki. Stereotypowe myślenie, ale jednak ma na mnie wpływ. :)))
Zobaczymy jak to u mnie będzie i ciekawa jestem, czy i Ty nie zmienisz zdania. :)
Kup sobie od razu dobrą bieliznę, nie żadne staniki za 20 zł do karmienia, a z biustem nic się nie stanie.
JA nie kupiłam porządnego, i żałuję. Dopiero po kilku miesiącach zaczęłam nosić dobrze dobrany biustonosz i zahamowało to proces obwisania aż do ziemi. Ale to, co już obwisło, wisi dalej...
będąc w ciąży planowałam karmić do roku. synek zadecydował inaczej. zaczął się odstawiać w wieku 5ciu miesięcy. jak miał pół roku już był na butli, kaszkach i zupkach. mnie nie tolerował :( długo to odchorowywałam. na dwa latka pierworodny dostał braciszka. miałam pełno pokarmu, po miesiącu straciłam i walczyłam półtora miesiąca o własne mleko. przystawiałam co godzinę. mleczarnia była olbrzymia. młodego planowałam karmić do roku, ale zaczął być cwany. w wieku 9ciu miesięcy zaczął mnie rozbierać i pchać się do mlekopoju. nie ważne, że na obiedzie u teściów przy stole. a młody próbuje dorwać się do dojarki, bo zupka nie smakuje. oj cyckowy był strasznie mój drugorodny. pierwsza próba odstawienia po owym obiedzie :) czyli 9 miesięcy. nie dało rady. poległam! ale tydzień przed ukończeniem 10-tego miesiąca młody załapał, że jak leżymy razem, ale mleczarnia szczelnie opatulona, a rodzicielka wpycha butlę do dzioba i nie zwraca uwagi na wrzaski i ucieczki, to lepiej to wypić, bo kolacja przejdzie koło nosa. Młody wychłeptał całą butlę, zasnął, wsadziłam do łóżeczka i przeryczałam kolejne 2 godziny. pewien etap się skończył. a uwielbiałam tą bliskość, to zaufanie małego człowieka zasypiającego przy mojej piersi, to bezpieczeństwo, tą małą rączkę pompującą mleko, to rozkoszne posapywanie... ehh... piękne chwile... tego nikt mi nie zabierze. tak samo jak pamięci wymiętoszonych, obolałych, krwawiących brodawek, jak młody uczył się ssać. ale było warto!!!!
OdpowiedzUsuńOdciąganie jest męczące i niewygodne, nie lubię.
OdpowiedzUsuńLilę karmiłam 13 miesięcy, pod koniec jedno karmienie przed snem, sama się odstawiła.
Biust po pierwszej ciąży wyglądał nadal przyzwoicie.
Rózię karmię już 10. miesiąc i jestem pewna, że nie odpuści tak szybko jak Lila. Olewam to. Niech je jak długo chce.
Lila w ciągu trzech lat nigdy nie brała antybiotyku, mimo pójścia do żłoba w wieku 18 miesięcy. Raz w życiu miała gorączkę.
Rózia dotychczas przechodziła tylko katar.
Wierzę w moc przeciwciał w mleku matki :)
Ja zamierzam karmić przez ok pół roku, góra rok, później jak już dziecko chodzi i ciągnie koszulkę bo chce cyca chyba by mnie krępowało. Ja oglądałam program zagraniczny co matki karmiły do całkowitej utraty pokarmu, bądź ich dzieci nie potrafiły już ssać sutka(w tym przypadku 12-latka) co było dla mnie szokiem...
OdpowiedzUsuńwitam,
OdpowiedzUsuńpierwszą córcię karmiłam 14 miesiecy. Po trosze wynikało to z faktu, iż mała miała podejrzenie skazy białkowej i nie mogłam podawać jej jogurcików, serków itp., więc chciałam by choć z mojego mleka korzystała. O mieszankach mlekozastępczych nie mogło być mowy, bo młoda nawet spojrzeć na nie nie chciała;/ Od około 10 miesiąca życia córka korzystała z mleczka wieczorem, w nocy (było to wygodniejsze niż przygotowywanie mieszanki0 i rano. Teraz druga córcia (4,5 miesiąca) również jest na moim mleku. Mam zamiar karmić ją przynajmniej rok. Czas pokaże, jak będzie.
Biust... cóż... ja mam spory i niestety po dwóch ciążach i karmieniu nie jest już tak jędrny, jak wcześniej. Mam jednak nadzieję, że gdy odstawię drugą córcię od piersi, to on wróci do formy:)
pozdrawiam
M-kę karmiłam 1,5 roku i uważam, że to krótko ;). Przestałam, gdy wróciłam do pracy, przez jakiś czas jeszcze odciągałam na chwile, gdy nie było mnie w domu a piersią karmiłam przed snem. Obie bardzo to lubiłyśmy, to była chwila tylko dla nas, niesamowitej bliskości, zatrzymania. A potem zupełnie naturalnie M-ka się odstawiła. Ani przez moment karmienie mnie nie męczyło, a biust chyba nigdy nie był tak piękny.
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych spraw, którą się wyczuwa, same decydujemy o tym czy i jak długo karmimy piersią. Cała ciąża i macierzyństwo nauczyły i uczą mnie jednego: plany, postanowienia rewiduje dziecko i matka. Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, na pewno będzie słuszna - bo będzie wychodzić z Ciebie.
W pełni się z Tobą zgadzam. Również zamierzam karmić synka ok.0,5 roku. Mleko matki owszem jest najzdrowsze, ale również trzeba brać pod uwagę rozwój psychiczny dziecka, o którym wspomniałaś. Chciałabym,aby moje piersi nie zmieniły wyglądu, a przeczuwam,że przy dłuższym karmieniu tak by było.
OdpowiedzUsuńMoja bratowa karmi córkę już ponad 1,5 roku i ani myśli ją odstawić, jest wychudzona, a piersi nie ma wcale, co rzuca się w oczy. Pożycie małżeńskie też uległo zmianie na gorsze, brat mówi,że to głównie przez to.
mam dwóch synów, oboje byli karmieni piersią. Z góry zakładałam, ze okres "cycowy" będzie trwał rok. Nie wyobrażałam sobie karmienia już takich "dużych" dzieci. Chociaż oni sami zweryfikowali moje założenia, bo odstawili się przed skończeniem pierwszego roku - jeden jak miał 8 m-cy, drugi w wieku 10 m-cy. Myślę, że to było dobre. Poza tym, w końcu odzyskałam swoje piersi, dłuższe wyjście bez dzieci nie jest mlecznym problemem z przepełnionym biustem, wyciekami... Sama wyczujesz moment, że to już, że pora odstawić...
OdpowiedzUsuńJa karmiłam rok. Tyle chciałam i po takim czasie moja córa odmówiła mojego mleka. Byłam zadowolona z tego czasu. Mała nie chorowała. Jak ją odstawiłam, dostała pleśniawek, ale nie aż tak tragicznych. Najważniejsze, że nie chorowała mi wcześniej. Nie wyobrażam sobie karmić dużej. Troszkę mnie boli to,że miałam mały biust, a po karmieniu nie mam go prawie wcale, ale cóż.. czego to się nie robi i nie będzie robić dla własnego dziecka. Zawsze istnieje światełko w tunelu, że będzie można to poprawić kiedyś tam może skalpelową korektą ;)
OdpowiedzUsuńHej Kochana, czyżby jakieś nowości? Tak Cię długo nie ma,przypuszczam,że Mała Księżniczka już zawitała na świecie...
OdpowiedzUsuń