wtorek, 7 sierpnia 2012

Połów

Słuchajcie! Dziś prawdziwy dzień wymiany, co prawda 5 godzin się nachodziłam i naczekałam w mieście, ale; najpierw wysłałam książkę (na mój koszt ok 3 zł) do podajanki, później poszłam wymienić się słoiczkiem dla niemowląt za sandałki (koszt 4,29zł), następnie zupełnie za darmo otrzymałam wór 35-u przytulanek dla mojej Małej, a po powrocie do domu czekały już na mnie (również bezpłatnie) dwie książeczki przesłane z podaja. Te maskotki po rozpakowaniu przekroczyły moje oczekiwania. Jest kilka brzydkich, ale większość po prostu cudna np. wielka przesłodka żółta kaczka, mecząca owieczka, grzechoczące miś i żyrafa, wiele z nich jest tak przyjemnych w dotyku, że nie chce się ich odkładać, idealne dla maluszka.
Jutro polowania ciąg dalszy, tym razem mają wpaść ciuszki dla Żmijki. Pójdę też szukać wózka, ale to już nie bezpłatnie. Mam na oku jeden jak nowy za 80 zł, bardzo ładny. Zobaczymy.
Mała robi mi kolejne rozstępy, wiem że to już 8. miesiąc i powinnam się tego spodziewać, gdzieś jednak tkwiła nadzieja, że uda się umknąć uwadze natury.
Nazbierało mi się obserwacji w ciągu tego czasu poza domem. Było tego dużo, np ojciec, który niósł niemowlaka tak, że z łatwością mógł mu złamać nos; ktoś wyrzucił na śmietnik ładny choć zniszczony, stylowy fotel itd. Podzielić chcę się przede wszystkim kontynuacją mojego projektu "kasa", o którym już Wam pisałam. Znowu real, kolejka do kasy uprzywilejowanej dla kobiet w ciąży. Przy kasie tym razem cztery osoby, staję za nimi. Ósmy miesiąc ciąży rzuca się w oczy, poza tym Mała mnie kopie, więc uspakajam ją gładząc brzuch ręką. Mam trzy pojedyncze artykuły w koszyku, trzy osoby przede mną dokonują hurtowych niemal zakupów (10 paczek po 760g wędliny, 6 chlebów, 8 zgrzewek wody i tak ze wszystkimi produktami, mają trzy wózki zawalone z górką) z pewnością dla jakiejś instytucji. Przed nimi jeszcze jedna osoba. Przeszłam spory kawał, więc nogi chcąc nie chcąc spuchły, oczywiście nikt mnie nie przepuści. Nagle pojawia się druga ciężarna i bez słowa bezpruderyjnie przepycha się z wózkiem i córką przed tych ludzi. Od tej chwili obserwuję z uwagą i wcale nie chcę opuszczać kolejki (doszłam do taśmy i miałam się już o co oprzeć). Zaczynają się komentarze dwóch panów przede mną, jeden z nich nie chcąc dopuścić, żeby kobieta zrobiła zakupy przed nim, przekłada swój towar tak, by ona nie miała miejsca na położenie produktów. Jakież jest jego zdziwienie (mocno zaprawione kpiną), kiedy kasjerka obsługuje najpierw uprzywilejowaną pozwalając podawać sobie po jednej rzeczy z koszyka do ręki. Ciężarna odchodzi, komentarze nie cichną, ja nadal stoję z moimi marnymi trzema produktami (stanęłabym do kasy 10-produktowej, choć była kolejka, ale chciałam kontynuować sprawdzian, jeszcze tylko dwa miesiące, może jednak choć raz ktoś mnie puści). Jak zwykle brak jakiejkolwiek empatii, zwykłej ludzkiej życzliwości, a nawet dobrego wychowania. Jak mieć wiarę w ludzi jako ogół, kiedy reprezentanci tak postępują. Nadal nie rozumiem, czemu kasjerka nie reaguje, czy to nie jest w jej obowiązku? Dziwi również fakt, że w kolejce stała kobieta, która najwyraźniej nie tak dawno sama była w ciąży, bo zaopatrywała się w słoiczki dla maluchów. Dla samego przytoczenia, dziś mijałam się na pasach z drugą ciężarną na podobnym etapie, uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem, pomyślałam "no tak, bo kto lepiej zrozumie niż druga ciążówka". Dlaczego więc ta kobieta nie rozumiała? Nie chciała pamiętać jak to jest, bo tak łatwiej? Gdzie jest kobieca solidarność?
Tak wiem, też w nią nie wierzę. Kobiety potrafią działać dla wspólnego interesu, tylko kiedy można wygryźć trzecią, albo zemścić się na facecie. Mam złe mniemanie o babkach? Przecież taka prawda, jesteśmy żmijowate i wredne, do tego podstępne. Kobiety walczą ze sobą na każdym kroku, nawet matka chce wygryźć córkę, bo ta młodsza, może atrakcyjniejsza. Moja już zaczęła walkę rozwalając mi skórę, ale ma pecha, jej tatuś i tak będzie wolał mnie i tym sposobem copokoleniowy kompleks Elektry będzie musiał ziścić się i w tym przypadku nasza Księżniczko. Tą klamerką zamknę notkę, przemyślenia i oczy, bo same się już kleją. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraź swoje zdanie.