Co czujecie mając przed sobą czystą kartkę albo pierwszą
stronę świeżego zeszytu? Z blogiem może powinno być podobnie, ale tu w każdej
chwili można wszystko zmienić, wymazać, błędy są odwracalne a nowych kartek
nieskończenie wiele. Inaczej niż w życiu.
Świat jest taki piękny, zachwycający, czasami tylko podziw
przesłaniają trudy życia. Już niedługo pokażę Ci te czary, magię atramentowych
plam na niebie, duszny zapach deszczu, skrzące się jeziora, konie i zastygającą
w bezruchu zwierzynę leśną, prężące się w słońcu koty pomalowane wielobarwnymi
łatami, odrastającą trawę, pierwsze truskawki i czereśnie, potężne morze, nad
którym wszystko się zaczęło i życzliwych nam, uśmiechniętych ludzi. Nie wiem
tylko, jak wytłumaczę dlaczego dzieje się wokół tyle złego, często
niezawinionego, wszechpanującą niesprawiedliwość i brak sensu.
Jesteś jeszcze bardzo mała, ale jesteś, więc nasz świat
rozszerza gamę barw. Tylko że... to miało być wspólne, symbiotycznie przeżywane
szczęście miało kolejny raz pokazać niezniszczalność. Teraz waham się czy wolno
mi się cieszyć, czy wolno mieć wyrzuty sumienia, stresować się i smucić.
Oddałabym tyle, żeby nie na Ciebie padło a na nas, nie wiem czemu. Niepewność i
bezsilność trudno znieść, niszczą coś w człowieku, może nadzieję? Statystyki
kłamią, a efekt Golema wydaje się wypełniać przeznaczenie.
Przeznaczenie, bóg, siła wyższa, jakkolwiek to nazwiesz nie
jesteś ateistą. A jeśli naprawdę da się nie wierzyć w nic nadprzyrodzonego, czy
wtedy dasz mi w końcu spokój? Nie chcę potrzebować, czuć się słaba i ufać. Chcę
żebyś był przy mnie, a poradzę sobie ze wszystkim. Każdy twardziel potrzebuje
czasem przytulenia czy wsparcia. Nie każ mi udawać obojętności, bo naprawdę ją
kiedyś w sobie znajdę.
A miłość? Ta prawdziwa chyba nie może przeminąć, kocham
wyobrażenie o Tobie wtedy, ale przecież jesteś już kimś innym, już nie
pamiętasz. Spalałam się i marzę by znów to poczuć, nie wolno mi się do Ciebie
zbliżać ryzykując wszystko, co mam, to zbyt niebezpieczne. Jest racjonalnie,
bezpiecznie, stabilnie, a tak naprawdę, dopiero do tego dążymy.
Tak, zazdroszczę Wam, mimo że widziałam tę walkę,
zazdroszczę upływu czasu, wypracowanych już elementów wzajemności i wspólnego
życia. Przyjemnie patrzeć na to, jak okazujecie sobie czułość, czasem niepostrzeżenie,
tak mimochodem.
Jeśli, jak mówisz i my do tego dojdziemy, tą samą przecież
drogą, to warto. Warto czasem płakać po każdym telefonie, w krytycznych
chwilach poszarpać się i pokazać drzwi jak w telenoweli. Dopóki to nic między
nami nie kończy, czuję się coraz pewniej. Nie zmieniaj wizji życia co kilka
tygodni, a zrobi się bezpiecznie, tylko nie odjeżdżaj, zostań z nami.
Czemu każą Ci wyjechać? Paskudne urzędziory, wiem że to nie
ich wina, ale gdyby trochę dobrej woli...nasze państwo nie jest już krajem
korupcji, nie tak jak u Ciebie. Wiem, że nienawidzisz tu być, że jesteśmy
jedynym powodem, daj nam czas a polecę z Tobą gdziekolwiek jeśli tu nie
wyjdzie.
Pozostało mi jedno, ostatnie racjonalne zadanie do
wykonania, brak weny, motywacji, mobilizacji, chęci i poczucia sensu. To byłaby
największa głupota w moim życiu, a przecież pare ich popełniłam i... to takie
nie w moim stylu, wszyscy się dziwią. Nie poznajecie mnie, co? Może dlatego, że
nigdy nie znaliście mnie na prawdę, albo było to bardzo dawno temu w innej
bajce, od której wiele się zmieniło.
No właśnie, szanse na przyszłość, pracę, zarobki, rozwój,
nic pewnego, tylko nadzieje ulotne. A byłoby tak pięknie... Życie i tak rozegra
inną partię i myślę, że jak zwykle mnie nie zawiedzie. Było już krucho, całkiem
nie dawno, nie pierwszy raz, pamiętasz? W końcu zawsze się układa. Z wiekiem
staję się coraz bardziej optymistką, wbrew schematom przygnębiającej
rzeczywistości.
Nasze niesnaski tracą na wadze, kiedy blisko dzieją się
dramaty. Przetrwamy, wszyscy w szóstkę przetrwamy.
Zostań tą optymistką - naprawdę i na zawsze! Wtedy nie będzie dla Ciebie żadnych granic, które musiałabyś pokonywać.
OdpowiedzUsuń